To było na cmentarzu, w czasie pogrzebu, jednego z kilku w ostatnim dziesięcioleciu przed odchudzaniem. Pogrzeby są smutne, ale razem z tym smutkiem , pojawiła się refleksja. A co jeśli ja będę następny?
Kolumna żałobników przemierzała od kaplicy do miejsca pochówku , powoli, dostojnie. Wśród nich był ojciec z synem, przy każdej ławce znajdującej się na drodze zasiadali na chwilę i sapiąc próbowali zmusić kręgosłup i kolana do dalszego marszu. Żałobnicy mijali ich spoglądając ciekawskim wzrokiem , a wtedy ojciec powtarzał z nutką autoironii pod nosem, niby do siebie, niby do nich : „Ja muszę schudnąć 50kg , a on 100” Myślę, że ludzie przechodzący obok nas mieli mieszane odczucia. My jeszcze żyliśmy.
Także obejście grobów we Wszystkich Świętych to było nie lada wyzwanie. Idąc cmentarną aleją , co chwilę myślałem o miejscu, w którym mógłbym przycupnąć i zluzować kręgosłup. Już po utracie 30 -40 kg dałem radę i z wysiłkiem, ale bez przystanków , obeszłem cały cmentarz. Radość i smutek w takim miejscu.
Przejdźmy do drugiej części tego wpisu, będzie weselej.
Rodzicom nic nie mówiłem , że zacząłem się odchudzać. Uzgodniliśmy z żoną , że po tylu nieudanych próbach, będzie lepiej, jeśli najpierw pojawią się skutki diety. Po miesiącu, albo po dwóch, sami zauważyli efekty. No i wtedy wydało się, że jest dieta, która daje widoczne efekty. Żeby pozostać bezstronnym , nie będę pisał o szczegółach. Od razu zacząłem namawiać Ojca aby spróbował razem ze mną. Wahał się jeszcze kilka tygodni i dołączył do mnie. Po kilku miesiącach, dołączył także mój Brat, któremu także urósł brzuch. Mało tego, moja Mama zaczęła wykorzystywać nasze diety i mimo, że nie były one dopasowane do jej wieku i wagi, też schudła. Na koniec dołączyła moja Żona, której nie podobał się jej brzuch.💪😄😀💪
No i spełniły się słowa: „Ja muszę schudnąć 50kg , a on 100”
Mój Tato przed.... |
Mój Tato po... |
Mój Brat przed... |
Mój Brat po... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz