Mam znowu dość i chcę się wyrwać z tej klatki (nie)mocy. Nie osiągnąłem wagi początkowej z odchudzania rozpoczętego w 2014 (na szczęście) ale sytuacja zrobiła się nieciekawa. Znowu zacząłem szukać ciekawych diet i znalazłem coś, o czym napiszę za parę tygodni. Nie trzeba liczyć kcali, trzeba jeść dużo warzyw i mało węglowodanów, niby proste. Nie chcę już chudnąć rewelacyjnie szybko, chcę chudnąć powoli i z umiarem, wystarczy 1kg tygodniowo. Rok ma tygodni 54, 54 x 1 kg =54 kg w ciągu roku. Wystarczy chyba? Spokojnie, bez uczucia głodu, bez diet, od których chce się rzygać. Bez wciskania w siebie czegoś niedobrego. Brzmi ładnie, zobaczymy, jak wygląda. Nie wiem, czy uda mi się pisać 3-4 razy w miesiącu, ale raz na miesiąc, pewnie tak. Jestem weteranem odchudzania. W tym momencie przypomniał mi się pewien kawał zasłyszany gdzieś kiedyś…
"Na lekcję historii,
pani zaprosiła weterana wojennego, aby opowiedział dzieciom, jak to było w
czasie wojny.
Weteran zaczyna:
- Siedzimy w okopie, chłop przy chłopie, jemy chleb a tu
jeb!
Pani zgorszona, wstrzymała dalszą wypowiedź.
Więc weteran zaczyna jeszcze raz:
- Siedzimy w okopie, chłop przy chłopie, jemy chleb z solą,
jak nie przy*****olą!
- Ależ proszę pana tu są dzieci!
Po raz kolejny zaproszony gość zaczyna:
Siedzimy w okopie, chłop przy chłopie, jemy chleb a tu...
Dzieci domyślają się, co może być dalej i mówią:
-Jeb.
- I taki c**j, poszliśmy w bój!"
Ja też poszedłem w BÓJ.
dobrze,ze dalej walczysz.nie odpuszczaj!
OdpowiedzUsuń