piątek, 23 stycznia 2015

Już w pierwszej klasie miałem nadwagę


Już w pierwszej klasie miałem nadwagę, ale i słuszny wzrost.Pewnego marcowego poranka w latach siedemdziesiątych zdarzył się pewien wypadek w mojej podstawówce.Bezrozumny "robol" burzył ścianę w szkole , bo robił miejsce na nowe wychodki. Nie byłoby w tym nic ważnego, gdyby robił to w wakacje , gdy szkoła jest pusta. On zrobił to szybko i bez zasad BHP, podkuł ścianę od dołu i wystarczyło ją tylko lekko pchnąć aby robota została wykonana .Pech chciał, że Adaś mnie gonił ,bo bawiliśmy się w berka i pobiegłem tam ,gdzie ta ściana miała upaść. Upadła , na mnie, to był mur o wymiarach 3x5 metrów o grubości , chyba 12 cm.

Gdybym był chudy, to bym nie przeżył, warstwa tłuszczu mnie uratowała.Tak mówił później lekarz.Skończyło się otwartym złamaniem z przemieszczeniem kości udowej ,prawej nogi. Potem leżałem w gipsie 3 miesiące i jeszcze bardziej utyłem. Po wakacjach byłem już "na chodzie" 

W szóstej klasie zacząłem ćwiczyć judo. Lekarze mówili, że spokojnie mogę ćwiczyć, noga jest mocniejsza w miejscu zrośnięcia, nie mylili się .Po roku ćwiczeń zacząłem osiągać sukcesy i chudłem ,rosnąc jednocześnie w górę.W szkole średniej byłem już chudy,byłem też niezłym judoką z sukcesami na koncie. 

Po maturze ćwiczyłem dalej ale raczej rekreacyjnie i zacząłem znowu powoli tyć.Po studiach przestałem ćwiczyć.Można się domyśleć, co się wtedy zaczęło, miałem wtedy sporą nadwagę , być może była to otyłość.Potem była tylko praca. W roku 2002 zmieniłem pracę na tę "wyuczoną" Do dzisiaj jestem nauczycielem. 

W 2002 byłem już otyły, to już była granica między drugim a trzecim stopniem. Od tego roku mogę też liczyć totalny brak ruchu.

Co się działo od 1992 do 21 lipca 2014 roku?


Były różne diety wyszukane w gazetach na których chudłem po 10 kg. Zgłosiłem się nawet do pewnego poznańskiego "szamana" który odchudził mnie o 16 kg. Szkoda, że wtedy nie dokończyłem odchudzania, kasa była ważniejsza, trzeba było zarabiać.W wyniku efektów "jojo" i niezdrowego trybu życia doprowadziłem się do stanu ,który zagraża mojemu życiu. Musiałem coś z tym zrobić.Iskierką nadziei okazała się historia pewnego pana, który schudł 120 kg w rok.Skontaktowałem się z nim, pogadałem co i jak i zacząłem odchudzanie dietą 1000 kcal. Nie wiedziałem ile ważę, waga pokazywała tylko, że ponad 180 kg. Trzy miesiące walczyłem, waga nadal pokazywała to samo.Zbliżał się koniec roku 2013 i postanowiłem odpuścić sobie na tydzień.Tyle, że ten tydzień trwał ponad pół roku i zdążyłem przytyć tyle, co schudłem, a może jeszcze więcej! (edit: schudłem 30kg , przytyłem 50 kg)





Wiedziałem, że sam nie dam rady.W wakacje zacząłem szukać sposobu na schudnięcie i znalazłem!

Po konsultacji-dieta i ćwiczenia.Dieta katorżnicza : tylko brokuły,kalafior i kurczak.Po tygodniu menu zrobiło się łaskawsze było więcej i różnorodniej.Dałem radę.Konsultant pytał o wagę, podałem,że 200 kg, myślałem, że podaję na wyrost,jak się potem okazało ważyłem 226 kg po tygodniu odchudzania i w ubraniu. Nie ufałem maszynie na siłowni, która pokazała mi taki odczyt.Ale niestety była to prawda.Więcej nie sprawdzałem ile ważę, dopóki nie poczułem, że już coś straciłem.Mogłem ważyć ponad 230 kg.