Kiedyś pisałem tutaj, że otyłość to nieuleczalna choroba, ale według dietetyków, można nad nią zapanować. Jak pamiętacie szło mi całkiem nieźle, schudłem 90 kg. Potem znudziła mnie monotonna dieta i jedzenie bez smaku, zacząłem dodawać soli do potraw wcześniej przygotowywanych w dietach. Niestety kg zaczęły przybywać, mimo nie obżerania się. Częściej pozwalałem sobie na pizzę, makdolaba, czy obalenie kilku kieliszków wysokiej jakości wysokoprocentowego alkoholu. Jak pamiętacie, pojechałem z żoną w Bieszczady. Kilka miesięcy później (i kilka kilogramów). Coś strzeliło mi w kolanie, które dotąd uważałem za prawie zdrowe. Uznałem, że to wynik łażenia po bieszczadzkich pagórkach. Odpuściłem większość treningów i dostałem od ortopedy zastrzyki z kwasu hialuronowego. Lewe kolano poprawiło swoje działanie, ale i tak powoli kg rosły.
Zniechęcenie do dalszej walki powiększało się i rósł stan depresyjny. I na dodatek pojawił się wirus. Zamknęli nas w domach i kazali pracować w domu. Siłownie też zamknęli, rowerem można było jeździć, więc jeździłem, kiedy była ładna pogoda. Nie jeżdżę w deszczu i w niskich temperaturach, bo boję się przeziębień, które zamieniają się u mnie w zapalenia oskrzeli.
I tak dotarliśmy do sierpnia 2020 roku. Mało treningów, dieta na
oko i wiele złapanych kilogramów. Słowem- jojo. Na domiar złego, od marca 2020
pogorszył mi się wzrok, konieczne były nowe okulary. Poszedłem do okulisty i
okazało się, że okulary mam dobre, tylko coś się dzieje w moim lewym oku.
Rozszerzone, tomograficzne badanie oka wykazało chorobę. Zabrzmiało to jak
wyrok- zwyrodnienie plamki żółtej wywołane starością. Dziwne, mam 53 lata i już
mam być starcem??? Nie!
A teraz przygotowuję się do rozpoczęcia
drugiej wojny, przygotowuję starą, sprawdzoną broń a także broń masowego rażenia.
Nie mam zamiaru, by życie mnie dołowało, nie może, muszę walczyć. Człowiek ma
tyle lat, na ile się czuje, a życie nie może go dołować. Więc pora wrócić do
zdrowego odchudzającego żarcia, do treningów i do uznania, że osiągnięcie
prawidłowej wagi jest życiowym priorytetem. Tak, otyłość to choroba, podobna do
alkoholizmu.
Trochę inny wpis niż stare, zmieniłem się.
Ciekawe, czy będę miał ochotę dalej pisać :D