poniedziałek, 18 lipca 2016

Gruby i fobie



Nie odczuwałem wcześniej lęku wysokości (akrofobii), lęku przed przebywaniem w zamkniętych, niedużych pomieszczeniach (klaustrofobii) i lęku przed przebywaniem na otwartej przestrzeni (agorafobii). Parę lat temu pojechałem z kolegą szperać wykrywaczem w glebie. Mysia Wyspa była akurat w czasie oczyszczania i wyrównywania terenu. Wiedziałem, jak wszyscy świadomi mieszkańcy Szczecinka, że na Mysiej była przed wojną całkiem spora restauracja i nawet kiedyś znalazłem tam porcelanową przykrywkę od jakiegoś dzbanka z hakenkrojcem w środku. Krążyły też historie, że ktoś znalazł w wodzie i w okolicy, gdzie znajdowała się restauracja, całe zestawy sztućców a także inne wyposażenie tej restauracji. No więc pojechaliśmy, między innymi na Mysią Wyspę i do pobliskiego lasu. Znaleziska były marne, jakieś przedwojenne, hitlerowskie fenigi i kilka łusek i naboi, sporo złomu i śmieci. Dotarliśmy także na znany wszystkim bunkier trzesiecki. Tam wykrywacza nie używaliśmy, za to w czasie wchodzenia na ten bunkier, zakręciło mi się w głowie, ot tak bez przyczyny, dalszą drogę pokonałem z jakimś lękiem. Łydki mi się telepały, myślałem , że to po całym dniu łażenia po lasach (a co ja tam łaziłem, więcej siedziałem i stałem, ból dolnej części kręgosłupa nie pozwalał na większy ruch).Wreszcie na górze spojrzałem w dół, wysoko nie było, parę metrów, ale ogarnął mnie straszliwy niepokój, że zaraz spadnę. Pomyślałem, że zaraz się przewrócę, dostałem znowu takich zawrotów głowy, jak po jeździe na karuzeli. Zszedłem na dół, podtrzymując ściany bunkra, żeby się nie rozpadły. Wiedziałem, że jest coś nie tak.

W pracy są schody, wejście na parter jest po całkiem szerokim i dość długim ich zestawem. Od paru lat miałem problem, przy schodzeniu w dół, nie mówiąc o tym, że w górę też. Zostańmy jednak przy schodzeniu. Musiałem trzymać się barierki i do dzisiaj nie wiem, czy z powodu lęku przestrzeni, czy z tego, że nie widziałem schodów przed sobą, bo te zasłaniał mi brzuch. Było podobnie jak z bunkrem, bez barierki dostawałem zawsze zawrotów.
Na koniec trochę zagranicy. Kilka lat temu pojechałem na wycieczkę do Turcji. Wiadomo, południowa plaża, klimat śródziemnomorski, Antalya. Wśród bogatego repertuaru wycieczek fakultatywnych była wyprawa do Kapadocji. Nie chcę kłamać, które miasto podziemne zwiedzaliśmy, jest ich kilka, nie pamiętam, ale mam zdjęcia. Nie należałem nigdy do niskich osób, ale te podziemne korytarze wydrążone w miękkiej skale były przeznaczone dla naprawdę małych ludzi, wzrostem i szerokością. No więc idziemy gęsiego, jeden za drugim, niby jest wszystko w porządku, co rusz wchodzimy do większej sali, w której były takie jakby mieszkania, w tych większych były nawet miejsca dla koni i bydła. Niestety im dalej, tym korytarze stają się jeszcze węższe i niższe. W końcu korytarz stał się tak wąski i niski, że będąc zgiętym w pół zablokowałem całą wycieczkę. Nie mogąc się ruszyć do przodu, wycofałem się z całym sznurem ludzi w tył, dwa kroki, gdzie było wydrążone zagłębienie, takie, że jedna, dwie osoby mogły spokojnie wejść. Spanikowany, bliski zawału siadłem na skale i sapałem i próbowałem opanować strach przed dalszą drogą. Cała wycieczka przeszła do przodu, ja jednak wycofałem się w kierunku wejścia. Miałem dosyć dalszego zwiedzania, nie byłem zmęczony fizycznie, byłem totalnie spanikowany. Od tamtej pory unikałem wąskich korytarzy.
Ile jeszcze rzeczy nie może zrobić otyły człowiek ? Są takie o których nigdy nie napiszę . 
P.S. Nie mam już żadnych z wyżej opisanych fobii Sprawdzałem wczoraj





poniedziałek, 4 lipca 2016