piątek, 16 września 2016

Wszystko zaczęło się od Nutelli.

No tak, że gruby byłem od małego to był fakt, ale pod koniec podstawówki miałem właściwą wagę i byłem dobrze zbudowany. Wszystko przez uprawianie sportu- judo. Treningi były właściwie codziennie , to znaczy, 3x w tygodniu obowiązkowo, 6x w tygodniu , jak ktoś chciał. W sobotę zawsze biegaliśmy dookoła jeziora, jak nie było zawodów. Trafiłem do kadry wojewódzkiej a potem nawet do kadry narodowej (na chwilę) . Żarłem za dwóch, a cały czas byłem w miarę chudy .W 1984 roku , byłem w drugiej klasie LO im Ks. Elżbiety w Szczecinku, wtedy w naszym mieście rządziły wyjazdy do zaprzyjaźnionego Noyelles Sous Lens. Pojechałem i ja, wśród kilku wybrańców sekcji judo. W kraju była głęboka komuna i obowiązywały jeszcze restrykcje stanu wojennego. Aby wyjechać, każdy z nas dostał paszport konsularny, kupiliśmy po 10 dolarów po cenie oficjalnej NBP i jazda. Trafiliśmy do polonijnych rodzin mieszkających właśnie tam, każda rodzina wzięła jednego „biedaka” z Polski. Na miejscu każda rodzina brała po jednym z nas do siebie i miała zapewnić nocleg i jedzenie przez tydzień. Zostałem sam, w budynku merostwa, bo nikt nie chciał takiego dużego zabrać „na chatę” , jeszcze zeżre wszystko. Nie, nie byłem gruby, byłem wysoki i właściwej budowy. Potem, nawet jakaś Francuzka , której imienia już nie pamiętam zakochała się we mnie (hi,hi) Zabrali mnie państwo Krawczyńscy. Nie za dobrze mówili po polsku, ale spokojnie się dogadywaliśmy. Pyszna kolacja i nocleg w wygodnym łóżku. 

Rankiem śniadanie, chleb tostowy, mleko UHT , którego nigdy nie piłem wcześniej jakiś dżem truskawkowy i……. Nutella. Zeżarłem chyba ¾ worka tego chleba, dobrze obsmarowanego brązowym mazidłem, którego smak poczułem po raz pierwszy. Jak w raju, żarcie jak na amerykańskim filmie, nikt nie myśli wtedy o wadze. Moi „chlebodawcy” pytali się :

-Czy smakowało? Oczywiście- odparłem.

-Czy jutro chcesz zjeść też to samo – Taaaak!!! Dokładnie to samo.

Nowości zasmakowały mi tak, że górnicza rodzina musiała przez tydzień kupować 2-3 razy więcej jedzenia niż zwykle, głównie na śniadanie, bo obiady jadaliśmy wspólnie z kolegami w „chateau” Tę Nutellę jadłem też wieczorami, przed snem. Jedzenie jej trwało przez tydzień. Codziennie z dodatkiem min. 10 kromek chleba tostowego. Państwo Krawczyńscy byli tak hojni, że trzeciego dnia pobytu we Francji zabrali mnie do centrum handlowego , gdzie powiedzieli : - Ładuj do wózka, co chcesz. Załadowałem, przede wszystkim płytę Dark Side Of The Moon , Pink Floydów, buty sportowe, jakieś zabawki dla brata no i ogromny słój Nutelli , a oni dołożyli jeszcze chlebek tostowy, dżemik i ogromną ilość żarcia , którego w Polsce nie można było kupić, albo można było , za dolary. Dostałem od nich parę groszy na wycieczkę do Paryża, jednak zaoszczędziłem te pieniądze na zakupy w Polsce. Po tygodniu wróciliśmy do Polski, ja z kilkoma kartonami zakupów . 

W Polsce, gdy Nutella się skończyła , poleciałem do Pewexu po nowy słój . Po paru tygodniach od powrotu ,zbliżały się zawody, startowałem wtedy w wadze do 95kg. Przed wyjazdem do Francji ważyłem około 88kg . Waga pokazała ok 96 kg. Musiałem schudnąć kilogram , udało się , ale od tego czasu nie ważyłem już mniej niż 95 kg. 

Mogę spokojnie powiedzieć, że od tego momentu, tj od wyjazdu do Francji zaczął się u mnie stopniowy, powolny przyrost wagi. Po ukończeniu LO ważyłem już ponad 100kg i waga przez wiele lat głównie rosła aż do ok 230 kg. „Wyczynowe” uprawianie judo skończyło się w 1986 roku, potem był rok przerwy i wróciłem do tego sportu na uniwersytecie , gdzie ćwiczyłem tylko 2x w tygodniu a i tak miałem dobre wyniki na poziomie uniwersyteckim. Waga jaką wtedy miałem to ponad 120 kg i nie było ……a we wsi który by mi podskoczył. Pozwolicie czytelnicy, że to, co było dalej zostawię na kolejne wpisy.

Jeśli spodobał Ci się ten wpis , to udostępnij go , żeby Ci , co zażerają się różnymi brązowymi mazidłami mieli świadomość swoich czynów a ja będę miał satysfakcję, że to co piszę nie idzie na marne. Nie pogniewam się też za lajki . Pozdrawiam. 

P.S. Pozdrawiam specjalnie Adama L. był wtedy ze mną we Francji .

1985




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz