niedziela, 27 listopada 2016

Szpitalna przestroga.Część druga.

Oczywiście w sobotę przyszła do mnie rodzina i humor mi się trochę poprawił. Były święta i po raz pierwszy w życiu poza domem. Ojciec przyniósł mi ćwiartkę jakiejś nalewki, a w nocy nie mogłem tam spać , więc opróżniłem tę flaszkę. Niestety, po kroplówkach i lekach dowaliłem sobie jeszcze tą nalewką, niepotrzebnie, ale co zrobić, jak człowiek w depresji, popełnia głupoty. Cierpiałem potem całą niedzielę i do tego nie chciałem nic jeść, no , bo jak popatrzyłem na to szpitalne jedzenie…

W niedzielę dowiedziałem się, że będę żył i we wtorek zrobią mi zabieg zablokowania żyły z tym żylakiem i oczyszczenia ze skrzeplin. Czekałem nerwowo na ten wtorek, całe szczęście, że mogłem się poruszać , korzystać samodzielnie z toalety i było prawie ok.

W poniedziałek przyszła do mnie pani anestezjolog i podrzuciła jakieś delikatne leki uspokajające przed wtorkową operacją, która miała przebiegać w znieczuleniu od pasa w dół. Niewiele mi pomogły, ale zasnąłem na 2-3 godziny.

Wtorek. Dzień zabiegu.
Nie pamiętam o której godzinie był zabieg, pamiętam tylko te bardziej stresujące momenty.
Moment nr 1.
Panie pielęgniarki przywiozły taki stół na kółkach , na którym miały położyć ok 170 kilogramowego grubasa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym ważył 70 kg. Niestety, sam się wgramoliłem. Zawiozły mnie następnie na salę operacyjną , gdzie musiałem zająć miejsce na stole. Bałem się tego strasznie, bo wiedziałem, że te stoły mają ograniczony udźwig. Ale udało się , siedziałem.
Moment nr 2
Jak oni robią, to wkłucie w kręgosłup? Trafią ? Czy będzie tak, jak z żyłami? Na szczęście wszystko poszło gładko, nawet nie odczułem większego bólu w czasie wbijania długiej igły. Po chwili nie czułem nic , od pasa w dół. Leżałem sobie tak na tym stole i czekałem aż skończą. Widziałem, że cała ekipa operacyjna patrzyła ciekawsko, jak ich szef wykonuje zabieg. Wreszcie mistrz zakończył dzieło i nakazał odtransportowanie pacjenta.
Moment nr 3 . Chce mi się siku.
Pamiętam tylko 6 osób przenoszących mnie ze stołu operacyjnego na ten blat na kółkach. Leżałem na nim w sali pooperacyjnej przez parę godzin. Leżał tam także jakiś gościu, całkowicie połamany, po wypadku samochodowym. Był w kiepskim stanie, obandażowany od góry do dołu, ale przytomny i rozmawiał z jakimś lekarzem. Lekarz był na 99% pod wpływem alkoholu. Dziwiłem się tylko, jak tak można, ledwo skończył pracę i już pijany? I co on w ogóle tutaj robi? W pewnym momencie poczułem potrzebę osuszenia pęcherza, ciężko było, ale jakoś się udało, mimo bałaganu , jaki poczyniłem. No bo jak grubas ma sikać na leżąco? Ciężka sprawa. Wreszcie wywieziono mnie stamtąd.
Moment nr 4. Powrót do łóżka.
Pielęgniarki przeciągnęły wózek ze mną do sali chorych i zawołały resztę ekipy, żeby ułożyć moje prawie bezwładne ciało na łóżku. Pomagałem im ile mogłem, niestety niewiele. Wreszcie, ku uciesze całej ekipy wylądowałem na swoim miejscu z nogą uniesioną na specjalnej podstawie, ponad głowę.

Po takich stresach musiałem dojść do siebie, noga bolała, chodzić kazano, jak tylko dam radę, więc udałem się po paru godzinach na spacer… do toalety. Kilka dni minęło i wypisano mnie do domu. Zanim to nastąpiło to jeszcze jedna przykrość mnie spotkała, którą wspominam dzisiaj raczej jako śmieszną anegdotę .Któregoś dnia udałem się do gabinetu ,gdzie musieli mi zmienić opatrunek. Zablokowana żyła była wysoko na udzie, stąd wymiana opatrunku wymagała usunięcia bielizny i ułożenia się na stole. Poczyniłem tak, jak kazano. W czasie zmiany opatrunku pielęgniarka ni stąd , ni zowąd ,rzuciła twierdzenie: „ A myślałam, że jest pan Żydem” Nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać.

Po wypisaniu wgramoliłem się na tylne siedzenie samochodu i żona zawiozła mnie do domu.

Nie życzę nikomu takiego pobytu w szpitalu, szczególnie, gdy ktoś jest gruby . Gdyby na moim miejscu był dobrze zbudowany człowiek, z kratką na brzuchu i umięśnionym ciałem, to i obsługa byłaby dużo milsza. Pacjent mógłby być ostatnim chamem, ale obsługa by nie narzekała. Po moim przypadku twierdzę, że otyli są dyskryminowani i źle traktowani w szpitalach. W każdym jego kącie można było wyczuć pogardę. Upasł się, to niech sobie leży i gnije. Oby nikt z Was nie poczuł się tak.

Walcz i nie daj się zrobić jak ja. Niestety, sąsiadka zmarła parę lat później z powodu zakrzepicy. A ja ,po wyjściu ze szpitala , ważyłem z 10 kg mniej.
Oryginalne zdjęcia .


Jeśli podoba Ci się to, o czym piszę to kliknij (wiesz gdzie) udostępnij innym,
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz