czwartek, 23 sierpnia 2018

Wspomnienie

To był cios, dla mnie i dla wszystkich moich znajomych, których poznałem kilka lat temu w związku z przystąpieniem do odchudzania w Gaca System. To był człowiek, któremu setki, jeśli nie tysiące otyłych zawdzięczają odzyskanie zdrowia. Była też grupa hejterów, negująca diety Konrada, mimo, że schudli wcześniej i w czasie „odgrubiania” byli bardzo zadowoleni. 

W lipcu 2014 przystąpiłem do programu odchudzania w systemie. W dniu w którym się zalogowałem po raz pierwszy, nie wiedziałem nawet ile dokładnie ważę. Ale ja nie o sobie dzisiaj chcę napisać. Kilkanaście dni temu obiecywałem, że napiszę coś ciekawego, napiszę, tylko wszystko poszło na bok, gdy spojrzałem na fejsa w zeszłym tygodniu, a tam ktoś napisał w gacowej grupie, że Konrad Gaca nie żyje i pytał, czy to prawda… Kilkadziesiąt minut później potwierdzono tę informację, zdążyłem już wypytać wszystkie możliwe osoby z kontaktów- czy to prawda ? Była cisza, większość nie dowierzała, niestety stało się… 

W sierpniu, czy wrześniu 2014 zostałem przyjęty do facebookowej listy motywacyjnej systemu.
 Z początku nie miałem o czym pisać, walczyłem sam ze sobą, aby trzymać się zaleceń terapeutów. A to śniadanie do 9.00, a kolacja do 21.00. Pierwsze treningi były wyzwaniem, pisałem już o tym wcześniej, w innych wpisach. Po pół roku zarejestrowałem ok. 60 kg utraty wagi. Cieszyłem się okrutnie i wrzuciłem zdjęcie na którym byłem dużo chudszy i zaczynałem być podobny do normalnego człowieka. Wtedy Konrad brał aktywny udział w życiu grupy i od razu zareagował - „Nasz mocarz” tak mnie nazwał. Cisnąłem dalej, waga spadała coraz trudniej, ale się nie poddawałem. Po roku pojechałem na zlot Gacowiczów do Kazimierza, poznałem tam wiele osób z którymi do dzisiaj utrzymuję kontakt, niektórzy stali się moimi przyjaciółmi, inni byli tylko chwilę znajomymi. Rok później pojechałem na drugi zlot Gacowiczów i wtedy przygotowałem piosenkę, którą znają wszyscy moi towarzysze z Gaca System. Wystąpiłem na samym końcu całego widowiska na scenie, trema mnie zjadła, pogubiłem zwrotki, ale stało się coś, co zmieniło moje podejście do dalszego odchudzania. 

Przy zejściu ze sceny stał Konrad Gaca, zafascynowany tym, że po schudnięciu 91 kg nie odstaje mi brzuch. Masz dobrą formę, jak na takie spadki- powiedział. Wywiązała się krótka rozmowa, że trzeba dokończyć odchudzanie i za rok zrobić wyprowadzenie z diety. Odpowiedziałem mu wtedy : „Panie Konradzie, muszę chwilę odpocząć, bo jak każdy człowiek, mam ochotę na hamburgery i piwo” Odpowiedziałem, że robię przerwę od systemu, bo także trochę byłem spłukany finansowo. Po przerwie podejmę decyzję, co dalej. Wtedy jeszcze - Pan Konrad- odpowiedział : „Niech pan skontaktuje się ze mną za te 3 miesiące, pomyślimy nad specjalnym treningiem i zmodyfikowaną dietą, żeby wytrwać do końca” i obym za dużo nie przytył. 

Po trzech miesiącach skontaktowałem się przez Facebooka , Konrad poprosił, żebym mu podał nr telefonu , to oddzwoni. Zadzwonił, rozmawialiśmy chyba z 1,5 godziny, dowiedziałem się bardzo wiele o sposobie odchudzania, o treningach, o kortyzolu, o laktozie i o wielu innych rzeczach, których w tej chwili nie wymienię, bo weszły mi w krew. W międzyczasie przestaliśmy sobie „panować” i zaczęliśmy mówić do siebie po imieniu. Myślałem, że to tylko taka marketingowa gadka, ale nie, szybko zmieniłem zdanie, Konrad otworzył mi szerzej wejście w dalsze odchudzanie, które usłane było kłodami pod nogami. Od tego czasu utrzymywaliśmy stale kontakt, do czasu kiedy znowu upadłem i dałem mu o tym znać, zrezygnowałem z dalszego bycia w systemie, bo mi po prostu nie szło, waga stała w miejscu, mimo rotacji typów diet. Wtedy Konrad zaprosił mnie do Gaca Fit Hotel na tydzień w obozie dla grubasów. Schudłem, owszem, ale tyle co przytyłem przed przyjazdem. 

Przez następne kilka kilka tygodni, Konrad przesyłał mi diety sms-em , cały czas we mnie wierzył, kiedy ja tę wiarę w dalsze chudnięcie już straciłem. Znowu uwierzyłem w sens odchudzania, bo zobaczyłem cel swojego działania. Po pół roku spotkaliśmy się znowu w Gaca Fit Hotelu na kolejnym, trzecim zlocie Gacowiczów w 2017 roku. Uścisnął mi tylko rękę widząc spory postęp, jak zwykle był zabiegany i powiedział: „Mówiłem, że się uda” (przezwyciężyć kryzys). Od tamtego czasu nie miałem z nim kontaktu, nie chciałem dzwonić i meldować, że nie ma postępów. Chciałem skontaktować się później. 

Wśród wielu zdań, które wypowiedział Konrad, a wszyscy Gacowicze już je znają. Utkwiły mi szczególnie dwa: 

„Żeby dalej chudnąć, musisz wyznaczyć sobie cel tego odchudzania. Co chcesz robić za rok, za dwa, za 10 lat” (wybrałem rower i chodzenie po górach) 

„Musisz wierzyć w to, że dasz radę. Przecież możesz to zrobić, wiesz, jak” 

Jest to moje osobiste wspomnienie o Konradzie Gacy. Jeżeli nie znacie jego książek i filmów motywacyjnych to sami sięgnijcie po nie. Dodam tylko, że może te filmiki wyglądają trochę sztucznie, ale tam znajdziecie prawdziwą misję Konrada. Przesłania płynące prosto z serca, które pozostaną we mnie na zawsze. 

Gacowicz: „ Czy ten tłusty twaróg na czwarty posiłek, z ogórkiem, bazylią i oliwą musi być przyprawiony trzema gramami pieprzu Cayenne?” 

Po paru dniach, odpowiedź Konrada Gacy 

„Wystarczy, ostatecznie 1 gram” 

Spoczywaj w pokoju , Przyjacielu!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz