piątek, 17 marca 2017

Chcesz zobaczyć bohatera?


Czy chcesz zobaczyć człowieka, który walczy z przeciwnościami losu, z chorobami, z nałogami, ze złem wokół siebie, czy z otyłością? 
Możesz nim być Ty, który teraz siedzisz przy kompie na „fejsie” i czytasz to, co próbuję przekazać. 

Ok 10 lat temu pojechałem do większego miasta, w sumie, to umówić się na operację zmniejszenia żołądka . Miałem już skierowanie. Do operacji na szczęście nie doszło, bo tego dnia lekarz, który był szefem na tamtym oddziale miał wolne, a ja trafiłem na jakiegoś innego cwaniaka-konowała, który chcąc podreperować swoje ego, opowiedział mi historię, którą pewnie powtarzał każdy pracownik tamtego oddziału.

Dawno temu, żył sobie dekarz. Miał klawe życie , rano wchodził na dach , kładł dachówki, blachę, budował konstrukcje pod te elementy. Po robocie, dekarz szedł z kolegami na piwo, bo każdy przecież może wypić piwo po robocie. Wypijał najpierw jedno, po paru miesiącach dwa , po jeszcze kilku kolejnych wypijał trzy piwa a potem więcej. Oczywiście , po tych kilku piwach chciało mu się jeść, więc jadał różne śmiecie w fastfoodach . Mógł przecież, bo pracował fizycznie i zużywał dużo energii na budowie. Zarabiał całkiem nieźle, pieniędzy mu nie brakowało. Po kilku latach pracy zaczął popijać drugie śniadanie kilkoma piwkami, nie poprzestając na tym i pijąc drugą serię po pracy. Awansował i był już szefem, na budowanym przez swoją brygadę dachu. Nad nim był tylko kierownik budowy i szef firmy. Sytuacja stawała się napięta, jak gacie na jego tyłku. Edziowi , bo tak miał na imię, urósł spory bandzioch. Jako kierownik dekarzy, mógł już sobie pozwolić na poranne obalenie kilku mocnych fulli , jeszcze przed pracą.

Domyślacie się , co było dalej. Edzio popadł w alkoholizm i w olbrzymią otyłość. Z tym pierwszym dał sobie radę, przestał tak strasznie chlać przed pracą i na przerwie. Z piciem piwa wytrzymywał do wieczora. Z otyłością nie było tak łatwo, zaczęły się problemy zdrowotne. 

Minęło kilka lat i nasz Edek musiał przejść na rentę inwalidzką , wszelkie jego choroby wywołała otyłość. Był jeszcze za młody na wycofanie się z życia. Brakowało mu też pieniędzy. Nie miał kto mu pomóc w walce z otyłością. Jego lekarz rodzinny skierował go, podobnie jak mnie, do szpitala na wycięcie części żołądka. Były dekarz nie miał wyjścia. Bieda zaczęła mu dokuczać, a z taką otyłością , to mógł tylko pomarzyć o pracy. Przecież nic innego nie umiał robić.

Operacja się udała i po kilkunastu miesiącach odchudzania, Edek był na tyle sprawny, żeby zacząć pracę na nowo. Wrócił do dekarstwa, założył nawet swoją firmę i zgłosił się na kolejną operację , wycięcia fartuszka ze skóry, który zakrywał mu klejnoty.

Historia jest ponoć prawdziwa, zresztą nie ma w niej nic, w co nie można by uwierzyć. Edzio przeżył dwie operacje i miał szczęście, że się udały. A ja od siebie dodam, że nie musiał tak ryzykować. Operacja wycięcia "fartuszka" to niebezpieczny krok. Tego samego można dokonać  bez operacji.

Nikomu nie życzę przeżyć Edka, to tylko przestroga.

Spójrz w lustro…
Zobaczysz bohatera…






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz