wtorek, 5 września 2017

Niepewność.

Kiedy byłem zawodnikiem judo , nie miałem większych problemów przed zawodami. Ot, pojechał z ekipą , trochę się zestresował przed , odczekał kilka godzin na swoje walki , wygrał albo przegrał. Powrót do domu był czasem ciężki, z kontuzją większą lub mniejszą, zawsze były. Raz wróciłem z zawodów ostro uszkodzony, ale wróciłem z drużyną. Potem 25 lat prawie bez ruchu . Przytyłem 100 kg. Odkurzyłem rower, zacząłem jeździć . Jazda rowerem jest elementem mojej Wielkiej Wojny i trzymania formy. Rok temu spróbowałem moim starym rowerem przejechać dystans maratonu MTB. Próba była udana i jednocześnie nieudana . Postanowiłem , że za rok, czyli 10 września 2017 pojadę w II Szczecineckim Maratonie MTB

Niestety, całe wakacje miałem w tym roku zajęte ciężką pracą przy remoncie kuchni w domu . Ucierpiały na tym moje przygotowania do zawodów. No, ale wróciłem , rozkręcam się i zapisałem się na maraton. W niedzielę pojechałem na objazd trasy, niestety zabłądziłem w lesie kilka razy, gdyż droga jeszcze dokładnie nie była wyznaczona, a nie zainstalowałem nawigacji i nie wziąłem ze sobą powerbanka. Wjechałem w błota, bagna, na szczęście mam zmysł samolokacji i wiedziałem gdzie mam jechać, żeby wrócić. Wyjechałem z tego lasu , po paru godzinach , niestety zbyt umęczony psychicznie, żeby zaliczyć jeszcze kilka odcinków.

Wróciłem do domu, po kilku godzinach zacząłem się zastanawiać, czy jest sens startu, przecież to poważne zawody, zaliczane do Zachodniej Ligi MTB, co prawda na dłuższym dystansie, ale poziom będzie wysoki. Do startu pozostało jeszcze parę dni. Wydaje mi się , że dam radę przejechać trasę, mimo błota, deszczu i ponurego klimatu , jaki szykuje się na niedzielę. Nie ważne, mogę być ostatni. W moim wieku i przy moim odchudzaniu, celem nie jest wysoka lokata, tylko fakt ukończenia wyścigu. Potem będziemy myśleć o lokatach. Męczy mnie ta cała niepewność, czy dam radę, czy nie.

Ale zaraz,  przecież  MOGĘ WSZYSTKO !



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz