piątek, 19 marca 2021

Covid-19



Przez cały rok byłem ostrożny, kazali nosić rękawiczki w sklepie-nosiłem. Wpuszczali do sklepu po jednej osobie, żeby liczba w środku się zgadzała- nie protestowałem, nakazali nosić maseczki- nosiłem.

Atak koronawirusa na osobę otyłą może się skończyć zgonem, tego drugiego. Też o tym słyszałem, już w zeszłym roku. Odsetek zmarłych z powodu zarażenia koronawirusem wśród osób otyłych jest dużo większy niż u chudych.

Od roku trwa nauczanie zdalne, które prowadzę z domu, nie ze szkoły, bo boję się kontaktu z nosicielami wirusa, bo zgon.

Jak wychodzę z psem, czy do sklepu zakładam maskę albo „kaganiec”, jak nazywają niektórzy ten środek bezpieczeństwa. Na ulicy, mimo że wieczór, a wyszedłem tylko z psem i wokół nie ma nikogo, też zakładam maskę. Nie chcę, aby jakieś służby się do mnie przyczepiły, że przez niestosowanie się do poleceń, stwarzam zagrożenie rozprzestrzeniania się wirusa.

Moja żona podobnie, jak ja, zakłada „kaganiec” wszędzie, gdzie trzeba. W domu mamy ich już kilkadziesiąt, do wyboru i do koloru. Mamy także środki dezynfekujące i używamy ich, jak trzeba. Przez ostatni rok nawet nie zachorowałem na przeziębienie, czy coś podobnego, zajrzałem do swojego Internetowego Konta Pacjenta. Starałem się uważać, ja i moja żona. Wszyscy chcą przeżyć tę pandemię.

Rozpocząłem odchudzanie nową dietą od zeszłego poniedziałku, z nadzieją, że wszystko się dobrze ułoży. W czwartek poczułem się lekko osłabiony i w piątek jeszcze poprowadziłem zdalne lekcje. W piątek moja żona  źle się poczuła. Totalnie ścięło ją z nóg, nie była w stanie iść do pracy, zaszło podejrzenie zarażenia koronawirusem. W sobotę rano pojechała na test, wieczorem podano wynik- pozytywny. Wraz z wynikiem otrzymałem powiadomienie o kwarantannie domowej.

Myślałem, że mnie nie ruszy, w końcu dostałem pierwszą dawkę Astra Zeneki, druga ma być w maju. Przygotowywałem więc w niedzielę wieczorem lekcje na poniedziałek i koło 23.00 poczułem się słabo, więc postanowiłem się położyć, myślałem, że to po prostu złe samopoczucie od siedzenia przy komputerze. Dokończę w poniedziałek rano.

Niestety, w poniedziałek miałem już lekką gorączkę i złe samopoczucie, totalny brak sił i ból wszystkiego. Zgłosiłem więc dyrekcji, że nie jestem w stanie prowadzić zajęć. Zadzwoniłem do mojego lekarza, a ten od razu skierował mnie na test na Covid-19. Późnym wieczorem dowiedziałem się, że jestem pozytywny:

-No, to jestem urządzony- pomyślałem.

-Burza cytokin zaleje moje płuca i będę wymagał hospitalizacji, bo będę się dusił- kolejna myśl tłoczyła mi się do głowy.

-Będzie zgon- krakały mi myśli w głowie.

-Nic nie będzie, wszystko przebiegnie łagodnie- tłumaczył mi mój mózg.

We wtorek dostałem receptę na antybiotyk, aby ten katar którego dostałem nie zamienił się w zapalenie oskrzeli. Biorę go i inne leki wspomagające oskrzela.

A co czuję teraz?

Bolą mnie mięśnie, jestem mocno zmęczony, mam katar, kaszlu nie mam, w oskrzelach nic nie gra, całkowicie straciłem węch, straciłem też 98% smaku. Mniej więcej jakbym miał grypę. Ledwo to piszę, ale obiecałem sobie, że napiszę.

Mieliśmy jechać do córki na urodziny, dawno nie byłem na jej urodzinach. Nie udało się.


Jeszcze nie wiem, jak to się skończy, ponoć jeszcze daleko do końca. Na pewno będzie druga część tego wpisu, gdy mi się poprawi.
 

Dobrze, że są tacy ludzie, którzy pomogą nam w tej ciężkiej sytuacji. Dziękuję Rodzicom i Koleżance za okazaną pomoc.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz