środa, 24 marca 2021

Koronawirus 02


Minął tydzień od testu na koronawirusa.

Po wykryciu u mnie covid-19, Pani Doktor zaordynowała mi od razu antybiotyk. Bo zawsze jak mam lekki katar, to przechodzi on w zapalenie oskrzeli. Pewnie dobrze zrobiła, bo od wtorku zacząłem się czuć coraz gorzej. Z dnia na dzień opadałem z sił, poprosiłem Rodziców o zakup pulsoksymetru, którego cena wzrosła chyba o 200 % w porównaniu do czasów sprzed pandemii. Byliśmy w izolacji i co jakiś czas podjeżdżał policjant i kazał się pokazać w oknie. Na dzisiaj, ja jestem w izolacji, a żona już jest wolna, ale co z tego i tak się źle czuje. Gorączka w pierwszym tygodniu była niska i za bardzo nie przeszkadzała, ale ból wszystkich gnatów stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Coraz bardziej zaczęły mnie martwić wskazania pulskosymetru, bo w porywach tylko świecił u mnie na żółto i pokazywał max 94% saturacji, na ogół wskazywał między 90 a 92 %. Niektórzy dzwoniliby już po karetkę, ale od pewnego szpitalnego lekarza usłyszałem, żeby nie pchać się do szpitala, bo mogę załapać jeszcze jakieś inne bakterie, które mogą mnie wykończyć. Z dnia na dzień czułem się gorzej, trochę się zdołowałem. W niedzielę zaś był chyba najgorszy dzień, termometr pokazał 39 stopni a pulsoksymetr nie pokazał 90%. Apap ekstra x2 i gorączka spadała, dreszcze na zmianę z falami gorąca powodującego zalanie potem i tak na zmianę. W pewnym momencie leżałem w łóżku i nie miałem siły założyć ciepłych skarpet, poprosiłem moją lepszą połowę, żeby mi pomogła. Jakoś ta niedziela minęła. Od poniedziałku to samo, od rana miałem ogromne pragnienie, wypiłem chyba między 6-7 ze 2 litry wody. Do wieczora stan się nie poprawiał. Przyszedł wtorek, czyli wczoraj, od rana bolał mnie lekko brzuch, zbierało na wymioty i jakbym miał biegunkę, ale jeszcze bez latania do toalety. Pojawiło się ogromne ssanie na słodkie, nie wiem, dlaczego. Po wizytach w toalecie poczułem się trochę lepiej i nawet wskazania pulsoksymetru się poprawiły, wskoczyło na 94%. Nadal czułem się fatalnie aż do wieczora, kiedy postanowiłem, że napiszę właśnie ten wpis. Niby się trochę poprawiło. Co mi dolega: gorączka, której nie miałem od 20 lat, ból wszystkich mięśni, nie taki straszny, zbiera mnie na rzyganie, boli mnie brzuch. Ze smakiem jakby lepiej, czuję słodkie, słone, miętowe, suchość w ustach. Zapachy czuję tylko te bardzo intensywne. I nadal co chwilę tracę siłę i muszę się położyć.

Muszę się położyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz