poniedziałek, 9 maja 2016

Po co?

Ktoś zapytał się mnie, po co to piszę?
Piszę, bo jestem nauczycielem, niosącym kaganek oświaty. Wiem, jak trudno zapanować jest nad pokusami, które czyhają na Nas za każdym rogiem ulicy. Czując głód idziesz ulicą i zobaczysz MacDolaba i co nie skusi Cię? Albo wpadniesz w zły nastrój i polecisz do monopolu po flaszkę albo w końcu nażresz się w nocy, ze stresu, wtedy przychodzi ukojenie nerwów. Spać się chce, bo cukier skoczył. Tyle, że rano na wadze będzie 1-2 kg więcej. I tak dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku i uzbiera się te 50, 100, czy 150 kg więcej. Jeżeli nie rozpocząłeś jeszcze odchudzania, to zatrzymaj się i pomyśl, czy warto tak żyć .
Wróćmy do odpowiedzi na pytanie postawione na początku. Jednym z motywów tej pisaniny jest, egoistyczna chęć pomocy sobie. Wzmacnianie się do dalszej walki.
Chcę także pomóc Wam, czytelnicy, wzmocnić się, zmotywować. Nazwa bloga to nie przypadek, dla mnie są to bitwy staczane ze sobą o każdy kilogram. Bitwy tworzą wojnę, o zdrowie i dalsze życie. Przede mną jeszcze około 40 kg. Walczę i chcę Was zarazić tą walką.Bo życie może się urwać,z dnia na dzień,z powodu tych kilogramów. Najlepszą nauką jest przykład, teorii można się nauczyć. Przykład dodaje mocy, skoro On mógł , to ja też mogę, a coo? Odchudzanie to nie zawody, nie liczy się kto pierwszy osiągnie metę, będzie miał najlepszy wynik. Liczy się ukończenie zawodów, jak ukończysz to zwyciężyłeś. Chciałbym przebiec maraton, na podsumowanie tej walki, nie wiem, czy mi się uda, kolano przeszkadza, wolę nie biegać. A może maraton rowerowy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz