piątek, 16 grudnia 2016

Fałszywi "prorocy"

Na początku odchudzania, motywacji miałem aż za dużo. Pierwsze 50 kg zniknęło w pół roku. Później zaczęła się ta Wielka Wojna o której piszę. Musiałem znaleźć sobie nowe cele do odnalezienia powodów dalszego odchudzania. Znalazły się ,bez większego problemu, znalazłem także strony w Internecie, które miały działać cuda i motywować do działania. Nie zawsze jednak te strony są tworzone przez kompetentne osoby i mam na myśli ich wiedzę merytoryczną w sprawie dietetyki i odchudzania, dobór i sposób przekazania informacji i znajomość gramatyki i ortografii. Robienie sensacji z niezweryfikowanych wiadomości na temat szkodliwości kuchenek mikrofalowych przy półminutowym podgrzewaniu posiłku i zmiany struktury molekularnej białek. Proponowanie jedzenia różnych ziół , czy specyfików , nie zaznaczając ile tego trzeba zjeść, byle zjeść. Pisanie wszystkiego, czego się dowiedzą na temat zdrowego odżywiania , to tylko „popisywanie” się , a nie działanie na dobro czytelnika. Wciskanie ludziom ciemnoty o szkodliwości jedzenia niektórych tłuszczy, czy wiele innych zaleceń. Pisałem już o tym kiedyś.

Nie wiecie ,co jeść na diecie ? Zaufajcie fachowcom , nie takim, podpisującym się nazwą strony w Internecie a imieniem i nazwiskiem. Czytajcie uważnie , co piszą i zadawajcie dociekliwe pytania, żądając odpowiedzi, gdy temat Was interesuje. Nie ufam ślepo wszystkim reklamującym się na Facebooku „fachowcom” od siedmiu boleści. Wy też miejcie oczy i uszy szeroko otwarte, reagujcie na nieścisłości. Ponoć studenci medycyny, nie mają w programach nauki o zdrowym odżywianiu. Dowiedziałem się tego od matki studentki takiego wydziału. Szok. Myślcie, co jecie i kiedy jecie. Niedługo Święta, jeszcze zdążę z jednym , dwoma wpisami a Wy zaplanujcie sobie , co zjecie . Nie wolno wyłączyć myślenia, jeśli nie zaufamy ślepo prawdziwym fachowcom. Powodzenia !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz