wtorek, 6 grudnia 2016

Głód...

Przybyłem po pracy do domu, wypiłem wcześniej dużo wody. Ssanie w żołądku nie pomagało odczekać kilkunastu minut, jakie były potrzebne do uparowania warzyw. Wreszcie zjadłem posiłek, ale nadal czułem głód. Zerknąłem na fejsa , a tam akurat filmik o jeździe rowerem , w trudnym terenie, gdzie czasem, zwierzęta atakują jadących. Ale trzeba pędzić, przed takim , żeby mu uciec. Głód nadal męczył, pomyślałem, że jeszcze kilka minut i przestanie. Już miałem ręką sięgnąć po suszone śliwki, które jadłem na śniadanie. I nagle , oświeciło mnie, zaraz, chcę pojechać w tym maratonie? Czy nie chcę? Jak zjem te śliwki, to oddalę w czasie odchudzanie, jak nie zjem, to może dam radę w przyszłym roku. W tym momencie przeszło uczucie głodu, muszę …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz